czwartek, 5 lipca 2012

rozdział 10

Wstałam o 6.21, bo nie mogłam już spać. Wszystko mnie bolało , a po za tym Julcia płakała całą noc. Spojrzałam na telefon 3 wiadomości.
od Wiola : Ejj, obraziłaś się na nas? Nie chciałyśmy cię martwić tym co się stało , masz własne problemy.
od Olek : No hej kotku, podobno pokłóciłaś się z dziewczynami. To prawda ? i jeśli odwiedzenie Konrada jest aktualne to bądź u mnie o 10.30
od Magda : zadzwoń do mnie jak najszybciej to ważne ! mam nadzieje że już się na nas nie gniewasz :).
Zaczęłam odpisywać na smsy.
do Wiola : Już się odbraziłam . Nie wytrzymałabym bez was.
do Olek : No hej misiek, tak pokłóciłam się, ale już się pogodziłyśmy. Tak zaraz wpadnę. 
do Magda : nie mam już nic na koncie, będę musiała doładować. Już się nie gniewam. A co to jest takiego pilnego ?
Nie miałam już dużo czasu. Musiałam się umyć i takie tam inne. Wyciągnęłam z szafki zielone oczojebne szorty, białą koszulkę na ramiączka z ananasem na środku i jeszcze oczywiście bieliznę. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Wysuszyłam je. Uczesałam je w wysokiego koka i umyłam zęby. Ubrałam się i jeszcze miałam czas na wyjście z psem. Założyłam białe conversy. I byłam już gotowa do wyjścia. Przy okazji zaszłam do Magdy. 
-dzień dobry , czy jest Magda ? - zapytałam jej mamy, która otworzyła mi drzwi.
-tak oczywiście , MAGDA !!- krzyknęła jej mama- a jak tam twoja siostra ? zdrowa ? 
-tak wszystko jest w najlepszym porządku . - i właśnie zbiegła na dół Magda, a jej mama odeszła. 
- no hej. Co takiego jest pilnego ?- zapytałam
-Konradowi się pogarsza, będzie miał operację. Są szanse, że może tego nie przeżyć. Martwię się o niego, słyszałam, że jedziesz do niego dzisiaj z Olkiem. I czy mogłabym się z wami zabrać ?
- Tak, nie ma problem. To niedobrze. Gorzej jak im się nie uda operacja. 
-Ej właśnie idę odłożyć psa i idę do Olka. Ja pójdę do 
domu, a ty się ogarnij i zaraz po ciebie wpadnę. To pójdziemy do niego razem.
- No okej.
Poszłam do domu. Nie zajęło mi to dłuższego czasu, bo Magda mieszka obok mnie. Już byłam w drodze do niej. Czekała na mnie już przed domem. 
- Wow jak szybko, nie spodziewałam się tego po tobie.
- No ja sama się po sobie tego nie spodziewałam.
-hahahah , chodź do Olka.
Dochodziłyśmy już do jego domu. 
- Ty mówisz !
-Nie ty mówisz, to twój chłopak.
- No okej .
Zapukałam do drzwi chociaż miał dzwonek. Otworzył jego młodszy brat . Był słodki i podobny do Olka. 
-No siema, jest Olek w domu ?
- Olek !! Twoje laski przyszły !
Zaśmiałyśmy się z Magdą i z góry zszedł Olek. 
- No hejka - pocałował mnie
- No cześć jest ze mną Magda, bo chciała jechać do Konrada.
-Nie no spoko, chodźcie na górę.- wziął mnie za rękę i prowadził po schodach jak małe dziecko.
- Wiesz, że Konradowi się pogorszyło ?
-No tak, dzwoniła do mnie jego mama.
-Aha, fajnego masz brata .
-No wiem , fajny jest, ale czasem mam ochotę mu jebnąć. 
- oj nie mów tak
I w tym momencie weszłyśmy do pokoju. Był piękny czarno biały z namalowanymi bmxami i deskorolkami . Dwuosobowe łóżko i regały.
-Od kiedy ty się interesujesz skate ?
- Od zawsze. Dużo rzeczy o mnie nie wiesz. Jak tam twoja siostra ?
-No wszystko okej.
-Ej zbieramy się , już 11.30.
Olek miał ładnego kabrioleta, ale nie miał prawka więc jego tata kierował. Niedługo Olek ma urodziny i kończy 18 lat. Trzeba mu imprezę zrobić. Weszliśmy do sali Konrada. Gdy zobaczyłam jego stan upadłam, zemdlałam...

środa, 4 lipca 2012

rozdział 9


Podróż była długa, bo do szpitala był długi kawałek. Babcia zostaje u nas na miesiąc, aby pomóc mamie. Będzie spała w pokoju gościnnym. Zaraz tata wróci, bo pojechał po meble i farbę do pokoju Julci . O właśnie jest. Ma różowe łóżeczko z motylkami i szczebelkami, regał na jej zabawki i ubranka, wózek i nosidełko. A teraz zabieram się do malowania. Miałam pomysł na biały pokój w fioletowo różowe motylki.
Pokój wygląda cudownie. Zbliża się 20 godzina. Muszę jeszcze wyjść z Yoyo na spacer. -Yoyo , do nogi ! - zawołałam i od razu przyleciał do mnie. Zapięłam go na smycz i wyszliśmy. Tak szłam i szłam. Dopóki nie doszłam do lasku, bo zaczął padać deszcz. Uciekałam jak najszybciej , żeby tylko nie zmóc. Ale gdy już doszłam do domu to i tak ze mnie ciekło
   -Jejuu, dziecko co ty robiłaś? Biegnij na górę i się wysusz- uśmiechnęłam się i poszłam na górę do łazienki. Nalałam gorącej wody do wanny i wrzuciłam płatki róż. Teraz położyłam się do wody i zaczęłam przemyśliwać różne sprawy. Takie jak – czy Olek mnie naprawdę kocha ? I czy nie chciał mnie tylko zaliczyć ? -Jak będzie zachowywała się Julcia jak podrośnie? Czy będzie ładna ? Czy znajdzie chłopaka? - Jak tam u Wioli i Alexa ? Czy są szczęśliwi? Czy Alex za mną nie tęskni ? - Przecież Magda i Konrad byli przyjaciółmi, a teraz ze sobą razem ? Jest dużo pytań , a tak mało odpowiedzi. Ciekawe co robiły dzisiaj dziewczyny ? Nawet do mnie nie zadzwoniły. Nie tęskno im za mną ? Już nie jestem im potrzebna? Nie mogę tak mówić. Jak wyjdę z wanny zadzwonię do nich    Gdy wyszłam z wanny. Ubrałam pidżamę. Czyli czarną wielką koszulkę i krótkie spodenki. Sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Magdy?
-Halo ? - odezwała się Magda
- No hej , zapomniałyście o mnie ?
- nie no co ty . tylko nie chciałyśmy ci dupy zawracać .
-dlaczego , przecież ja zawsze mam dla was czas?
-no ale masz rodzeństwo i nie chciałyśmy ci przeszkadzać.
-to może spotkamy się jutro ?
-okej , to o której ?
-to dawajcie o 12 
-okej 
-to ja zaraz napisze do Wioli sms-a , że się jutro spotykamy.
-noo , papapa
do Wioli : No hej Wiola , dzwoniłam do Magdy i spotykamy się jutro o 12. Wychodzisz z nami ? :D 
od Wiola : no okej to o 12 przy moim domu papa.
Teraz już byłam spokojna że się odsunęły. pip-pip
ooo sms
od Olek: Przepraszam, że się nie odzywałem cały dzień, bo byłem w szpitalu u Konrada . Ale już jestem i przesyłam Ci buziaki. Dobranoc :*
do Olek : Co Konrad w szpitalu ? co mu się stało ? Jak będziesz do niego jechał to do mnie zadzwoń jak najszybciej ! i Dobranoc :* kocham Cię nad życie :* 
od Olek : tak Konrad w szpitalu. Potrącił go samochód. Jutro jadę do niego o 12. Jedziesz ze mną ? Dobranoc i też cię bardzo kocham :*
do Olek : Umówiłam się z dziewczynami o 12, ale nie wyjdę z nimi. Chyba mnie zrozumieją ?
od Olek : Okej to do jutra.
 Zaraz zadzwonię do Magdy. 
-Tak ?
- No to ja Majka. Ja jutro z wami nie wyjdę, bo pojadę do Konrada . Wiesz, że on leży w szpitalu bo go samochód potrącił ?
-Tak wiem byliśmy dzisiaj u niego .
-kto?
-no ja , Wiola ,Alex i Olek.
- A ja ? To ja już nie jestem wam potrzebna ? bo do mnie już trudno zadzwonić. To dzięki mnie jest ta nasza cała `paczka` . Ale nie bo ja już nie istnieje , ja w niej nie jestem. no sorry zapomniałam.
 I się rozłączyłam. Dlaczego ja się zawsze dowiaduje ostatnia ? co ? Ale mnie wkurwiły ! Już niech się do mnie nie odzywają ! zeszłam im z serca , bo byłam wielkim ciężarem ! to sorry wielkie !Idę spać ...

wtorek, 3 lipca 2012

rozdział 8

Wstałam. Pierwsze co zrobiłam to popatrzyłam na telefon. 5 nieodebranych połączeń i 4 sms-y.
Połączenia od mamy 3 i od taty 2. Sms-y:
od mama: rodzę miałam cię o tym powiadomić,ale nie odbierasz. Zostałam już wywieziona na salę, będę miała cesarskie cięcie.
od mama: Urodziłam małą zdrową Julcie. Zostajemy jeszcze 2 dni w szpitalu. Mam nadzieję że jutro przyjedziesz.
od mama: Dlaczego nie odbierasz i nie odpisujesz. Coś się stało ? Oddzwoń jak najszybciej.
od tata : Jestem już u mamy w szpitalu jest ze mną babcia . Masz zupę w lodówce , odgrzej sobie na obiad i nie zapomnij wyjść z psem.
 Weszłam do namiotów innych . Każdy był nie w tym namiocie co powinien. Magda spała z Konradem, a Wiola z Aleksem. Już nikt nie spał. Chłopacy powiedzieli, że się zbierają. Więc weszłam do domu po Yoyo sypnęłam mu karmę. Gdy już zjadł, wzięłam smycz i przyczepiłam do obroży. Doszłam z nim do kafejki i spotkałam tam Wiolę i Alexa.
-Od kiedy wy się razem szlajacie ?
-od wczoraj - odpowiedział Alex.- A co zazdrosna o mnie ?
- No co ty o ciebie ? Nigdy w życiu.
i poszłam dalej. Na ulicy było dużo ludzi ze szkoły. W końcu były wakacje, więc się nie dziwie.
Wróciłam do domu i odłożyłam psa. Poszłam na przystanek autobusowy, żeby pojechać do mamy. Autobus miałam za 3 minuty. Po 3 minsach przyjechał autobus. Weszłam. Było tam strasznie duszno i jechało dużo ludzi. Podeszłam na przód. Siedziała tam Magda z Konradem. Podeszłam do nich i usiadłam obok.
-Co się z wami porobiło, teraz jesteście wszyscy razem ? zachciało wam się miłości.
- No jesteśmy , jesteśmy . A ty gdzie lecisz ?
- Jadę do mamy do szpitala, bo urodziła.
- to gratuluję rodzeństwa . My jedziemy nad wodę może wpadniesz do nas później?
-zobaczę jeszcze. możliwe
 i właśnie dojechałam pod szpital. Podeszłam do rejestracji :
-Przepraszam. Szukam pani Małgorzaty Canaletto.
-Pokój 237
-dziękuje - uśmiechnęłam się i poszłam dalej.
 Przechodziłam obok różnych sal. Przy których chodziło dużo osób starszych i młodszych. Tatusiów którzy czekali na swoje dziecko i żonę, aż urodzi. Jest sala 237. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Leżała tam jeszcze jedna kobieta.
-hej córeczko . czym przyjechałaś ?
Nawet nie odpowiedziałam , podbiegłam do mamy i mocno ją przytuliłam . Obok leżała moja mała siostra. Była cudowna. Miała duże niebieskie oczy , króciutkie ciemne blond włosy i malutkie rączki . Od razu ją pokochałam. Przypomniałam sobie o prezencie.
-Proszę mamo to dla Julci .
-Nazwałaś ją Julia ? jakie śliczne imię .
-tak . mi też się podoba. Mam siostrę , która ma obywatelstwo w Anglii. Super.Kiedy wychodzisz ze szpitala ?
-zaraz w sumie już możemy wychodzić, tylko poczekajmy na babcię, bo poszła do toalety.
W tym momencie weszła babcia do sali. Wbiegłam na nią i się wtuliłam. teraz mogliśmy już wracać.